Instagram

15 maja 2014

Wiosenne syropy; czyli czego nie wolno nam sprzedawać.

W zeszłym tygodniu, przed nawałnicą opadów, jak co roku przyrządziliśmy zapas syropów na jesienne i zimowe choróbska.



Mniszek lekarski - na wszelkie infekcje górnych dróg oddechowych.


Babka lancetowata - szczególnie skuteczna na duszący kaszel.


Sosna zwyczajna - najlepsza na katar i zatoki.


Kwiat bzu czarnego - na gorączkę.



Niestety powyższych specyfików, tak samo jak innych przetworów nie możemy sprzedawać legalnie. Zgodnie z prawem w naszym kraju rolnik nieposiadający działalności gospodarczej, w ramach dostaw bezpośrednich może sprzedawać owoce, warzywa i zioła tylko w formie surowej, suszonej lub kiszonej; nieprzetworzonej. Czyli nawet kiszona kapusta się nie kwalifikuje, bo jest krojona (to jest już przetwórstwo).
Jeśli rolnik byłby zdesperowany i zdecydowałby się na założenie działalności gospodarczej i zostanie przetwórcą, obowiązywać go będą te same restrykcyjne przepisy co wszystkich innych producentów żywności przetworzonej: receptury, procedury, linia produkcyjna i drogie analizy każdej partii produktów. Dla małego przetwórcy jest to trudno wykonalne i zdecydowanie nieopłacalne.

Konsumenci bardzo chętnie sięgają po produkty od rolników i nie przeszkadza im, że do ceny soku czy dżemiku nie jest doliczony podatek VAT. Nic dziwnego, że proceder kwitnie i wszyscy są zadowoleni.
Wiele organizacji walczy, ciągle bezskutecznie żebyśmy mogli w Polsce tak jak w wielu krajach UE zalegalizowali część szarej strefy umożliwiając rolnikom legalną sprzedaż swoich produktów.

Sympatyków powyższej idei zapraszam do podpisania petycji w tej sprawie: 


Wszystkie produkty, których nie możemy sprzedawać znajdą się w zakładce BAZAREK.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz