Stragany na Kleparzu i wszystkich innych placach targowych aż uginają się od rzodkiewki, sałaty, szczypiorku, pomidorów, ogórków i innych młodych warzyw. To zrozumiałe, że po zimie bardzo chętnie je kupujemy, bo jesteśmy spragnieni smaków i kolorów, które podświadomie kojarzą się nam z wyczerpującymi się w naszych organizmach witaminami i składnikami odżywczymi.
http://www.sprh.pl
Gdy jednak lepiej się przyjrzeć tym wszystkim nowalijką i
chwilę się zastanowić można się co najmniej lekko zawahać...
Większość sprzedawanych warzyw jest bardzo dorodna i wygląda
niezwykle "zdrowo". Biorąc pod uwagę, że mamy dopiero początek maja
nie trudno się domyślić, że proponowane nam nowalijki wyhodowano w szklarniach,
w sporym pośpiechu. Czyli miały one ograniczony dostęp światła i z pewnością
nieograniczony dostęp związków chemicznych niezbędnych do ich wzrostu, no i oczywiście nie dopuszczano do rozwoju chorób czy występowania
szkodników w plantacjach. Może się to więc wiązać z podwyższoną zawartością
azotanów w tkankach tak uprawianych warzyw, dużą zawartością szkodliwych substancji z
pestycydów, fungicydów i herbicydów oraz z mniejszą zawartością cennych dla
konsumenta witamin i minerałów.
Nowalijki gruntowe spokojnie i naturalnie rosnące na podkarpackim polu wyglądają właśnie tak. Buraki i marchewka niedawno wykiełkowały, a rzodkiewka dorośnie do zbioru dopiero za tydzień lub dwa. Tunel foliowy służy nam tylko jako osłona rozsady przed przymrozkami.
Rośliny uprawiane w gruncie dają plon co najmniej miesiąc później niż szklarniowe, a im wcześniej nowalijki pojawiają się w sprzedaży tym są droższe. Dlatego
warzywa są często silnie nawożone. Rośliny przyswajają substancje pokarmowe nieselektywnie -
to znaczy, że pobierają ich tyle, ile im dostarczymy, a jest to zazwyczaj zbyt
dużo - kontrole przeprowadzane przez Inspekcję Handlową Artykułów
Rolno-Spożywczych dosyć często wykazują przekroczenie dozwolonych norm. Dużo
azotanów gromadzi się zwłaszcza w korzeniach i zewnętrznych liściach warzyw -
szczególnie uważać należy więc na rzodkiewkę, marchewkę, buraki oraz sałatę i
kapustę. Nadmiar azotanów, które w organizmie człowieka przekształcane są w
azotyny - prekursory kancerogennych N-nitrozamin, może być u człowieka trujący
i przyczyniać się do rozwoju zmian nowotworowych.
Problemem jest też ograniczony kontakt ze światłem słonecznym. Może to wpływać niekorzystnie na zawartość witamin i minerałów w tkankach warzyw szklarniowych. Badania wykazują, że rośliny uprawiane w szklarniach zawierają nieznacznie mniej składników odżywczych niż te same gatunki uprawiane w gruncie.
Młode rośliny są
również szczególnie podatne na przyswajanie zanieczyszczeń z atmosfery i podłoża, te uprawiane blisko dróg i miast często zawierają więcej składników szkodliwych dla naszego organizmu niż pożytecznych. Znaleźć można w nich oprócz nadmiaru azotanów nieproporcjonalnie duże ilości kadmu,
rtęci i ołowiu.
Najważniejszym (przynajmniej dla mnie) czynnikiem wpływającym na zakup wszystkich pokarmów jest ich smak!
Intensywnie i sztucznie motywowane do wzrostu w szklarni warzywa nigdy nie smakują dobrze. Często prawie w ogóle nie maja smaku. Tak samo jak pomidory czy ogórki, które przyjeżdżają do nas w grudniu z oddalonych o tysiące kilometrów ciepłych krajów, zebrane nie do końca dojrzałe, najpierw zabezpieczane przed zepsuciem w transporcie, a potem sztucznie motywowane do szybkiego dojrzewania.
Przy zakupie świeżych warzyw, owoców i ziół najistotniejsze są dwa czynniki: sezonowość i lokalne pochodzenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz